W piątek, 9 października odbył się długo wyczekiwany koncert, w którym pracownicy i wolontariusze Ośrodka Matka Boża Różańcowa, stanęli na scenie Pszczyńskiego Centrum Kultury i zaśpiewali wybrane przez siebie utwory.
Tematem naszego koncertu były „Piosenki naszych rodziców”. Dziwnym trafem, każdy wybrał znane i lubiane piosenki. Pewnie dlatego koncert był tak mile odebrany przez publiczność, a i zdarzało się, co jest bardzo miłe, że widownia śpiewała razem z nami.
Poprowadził nas jak zawsze Jarosław Folek – Wicedyrektor Ośrodka, który swą mową potrafi rozładować nawet największe zdenerwowanie. Na scenie jak zawsze zasiadły dwa oddzielne zespoły muzyczne. Jeden pod batutą Pawła Kukli. Zagrali z nim: Arkadiusz Pieronek na gitarze basowej i Kajetan Adamczyk na perkusji – och działo się za tą pleksi. Sam Paweł zagrał na fortepianie.
Drugiemu zespołowi przewodził Szymon Szczepańczyk, który zagrał na bouzuki, gitarach, cytrze, flecie poprzecznym a nawet na egzotycznym duduku. W jego zespole zagrali: Stanisława Kornecka-Kubska na skrzypcach, Stanisław Kokot na akordeonie, Grzegorz Wanot na gitarze basowej, Jan Szczepańczyk na gitarze elektrycznej, Bernadeta Jonkisz na gitarze akustycznej i Jorge Baber na instrumentach perkusyjnych.
W zasadzie jest jeszcze jeden zespół, od którego najwięcej zależy, to zespół akustyków: Darku, Stanisławie i Rafale – dziękujemy. Dziękujemy również Panu Michałowi Czernkowi, Dyrektorowi Pszczyńskiego Centrum Kultury za bezpłatny wynajem sali i przychylność, którą czujemy na każdym kroku.
Te koncerty są organizowane z trzech powodów. Po pierwsze, aby pomóc podopiecznym i Ośrodkowi. Tu serdeczne ukłony w stronę Państwa zasiadających na widowni. Dziękujemy za to, że mamy dla kogo grać i za to, że puszki nie pozostały puste. W ramach zbiórki publicznej o numerze 2015/881/OR, mogliśmy kwestować, a potrzeby są ogromne.
Po drugie, chcemy, aby o Ośrodku dowiedziało się jak najwięcej osób. Chcemy promować to, co robimy. Czasem jest tak, że ktoś kto mieszka kilka domów dalej od naszego Ośrodka i nie wie, co się tu dzieje. A tu się dzieję bardzo wiele.
A po trzecie, my to naprawdę lubimy i gdyby dzień trwał 3 razy tyle, to koncerty mogłyby być co najmniej 4 razy w roku. Ale tak nie jest, kradniemy ten czas, aby się spotkać pomuzykować. Trzy miesiące wcześniej zaczynamy próby. Próby, które jednocześnie są bardzo mile spędzonym czasem. I gdy zaczyna się koncert, to jednocześnie coś się kończy i za tym się tęskni i znów czekamy na następny.
Bernadeta Jonkisz
Zdjęcia: Katarzyna Krawczyk, Piotr Żbik